Strus i Karski mają coś do udowodnienia.

Obaj dawno nie walczyli w oktagonie, obaj mają duży potencjał i każdy z nich chce bezsprzecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Piotr Strus (15-7-2) to zaprawiony w bojach zawodnik MMA, który z sukcesami bił się na całym świecie. 5 lat temu zdobył statuetkę „Heraklesa” dla najlepszego zawodnika. Jako jedyny Polak miał okazję walczyć o pas mistrzowskich organizacji ACA, drugiej najważniejszej organizacji MMA na świecie. Swoją walkę z Albertem Duraevem przegrał na punkty, ale swoją walecznością udowodnił, że nie bez powodu dostał szansę walki o pas. Teraz wraca po niemal dwóch latach przerwy i jak sam zaznacza przeszedł duży progres, który be zwątpienia zaprezentuje 18 lutego w Puławach.

Po przeciwnej stronie oktagonu stanie Kacper Karski (7-3) dla wielu zawodnik – zagadka, bo swój ostatni pojedynek stoczył w 2017 roku i na dobrą sprawę, nie do końca wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Jednak, jak sam podkreśla solidnie trenuje i w żaden sposób nie zamierza odstawiać nogi w pojedynku z Piotrem. Ma świadomość, że zaskoczenie jest jego dużym atutem i na pewno z tego skorzysta. Mimo że dosyć nieodgadniony to mimo wszystko trzeba pamiętać, że gdy Karski wchodził do MMA był uznawany za jeden z najlepiej zapowiadających się talentów wagi średniej.

Liczby pokazują jednoznacznie, że faworytem jest Strus, ale wielokrotnie przekonaliśmy się, że „liczby nie walczą”. Dlatego jedno jest pewne emocji w walce wieczoru 18 lutego w Grupa Azoty Arena w Puławach, na pewno nie zabraknie.